Opowiem o swoim wieczorze panieńskim, gdyż był to jeden z najpiękniejszych i najbardziej magicznych dni w moim życiu.
Jeśli spodziewacie się opowieści o niesamowitych mężczyznach, szalonych tańcach do białego rana czy seksownej bieliźnie, ( choć i ta pojawi się w tle) to się zawiedziecie. Takie wieczory może urządzić każdy. Mój jak wspomniałam był szczególny, bo najzwyczajniej inny.
Ten dzień kojarzy się głównie z ostatnią imprezą niezamężnej kobiety. I słusznie.
Urządziły mi go dwie przyjaciółki ( nie świadkowe, gdyż nimi byli o dziwo trzej mężczyźni!!).
Było nas dziewięć nieprzypadkowych kobiet, które znają się od lat, i nie ukrywam wiedzą o sobie tyle, że zbędne są słowa.
Wszystko zaczęło się ok. 19 w domu Ani, jednej z najbliższych osób w moim życiu.
Na pierwszy rzut dobra kuchnia – mieszana bo nie mogłyśmy się zdecydować, czy maja to być potrawy polskie, chińskie czy może indyjskie. Typowy misz masz, czyli wszystkiego po trochu. Do tego dobre wino ( no nie jedno!).
Potem obejrzałyśmy dwa wyciskacze łez, takie babskie filmy o miłości, „Kiedy mężczyzna kocha kobietę” i „Pretty Woman”. Boże jak dobrze jest wiedzieć, że ma się szczególnego faceta nie tylko w filmie. Ja mam. Piotr jest wyjątkowy i to pod każdym względem. Uwierzcie mi, gdyby tematem tego konkursu był „Idealny mężczyzna” miałabym bardzo wiele do napisania (i pewnie bym wygrała). Ale o tym nie będę się rozpisywała.
Około 24-ej wszystkie przebrałyśmy się w piżamy (przed oczywiście musiałam zademonstrować na sobie prezenty, nie inne niż ów seksowna bielizna).
Usiadłyśmy na podłodze, w pokoju spowitym tylko światłem świec, przy muzyce Norah Jones. W powietrzu unosił się zapach goździków, cynamonu, kolendry i miodu (wiadomo, dlaczego!). Z kieliszkami napełnionymi napojem bogów, rozprawiałyśmy godzinami o wszystkim. O strachu, szczęściu, o nich, o mnie, o nim, o życiu, o sprawach ważnych i mniej ważnych. Spytacie, co w tym magicznego? Odpowiem wszystko.
Jeżeli możecie spędzić ten wyjątkowy wieczór z przyjaciółkami, które są dla was podporą, wspierają was w dobrych i złych chwilach, płacz i radują się razem z wami, to jest to magia.
Ten wieczór był dla mnie ważniejszy od tańców, siedzenia w pubie czy w lokalu z atrakcyjnymi męskimi kociakami wyzwalającymi pożądanie (takiego kociaka mam w domu!).
Na zawsze to będzie mój szczególny dzień, na którego wspomnienie zawsze będzie robić mi się ciepło w sercu.
Jestem pewna i wiem to na pewno, że moje małżeństwo oparte będzie na tych samych prawidłach, czyli miłości, przyjaźni, oddaniu i zwyczajnie byciu ze sobą w każdej potrzebie. Na zawsze.
Wszystkim przyszłym pannom młodym życzę takiego szczególnego dnia, nie koniecznie wyglądającego tak jak mój, ale co najważniejsze z osobami, na których nam zależy i które pomogą nam stworzyć tą niepowtarzalna atmosferę